Element 1
Jan Daniluk, doktor historii, badacz i popularyzator dziejów Gdańska w XIX-XX w., konsultant historyczny Jaśminowej Sagi. Fot. Hevelianum

KTO PRZYJACIEL, A KTO WRÓG? ROZMOWA Z HISTORYKIEM O JAŚMINOWEJ SADZE

24.09.2020

W Gdańsku mieszkało wiele rodzin Polaków, którzy byli miejscowymi od zawsze. W okresie międzywojennym właśnie ta część mieszkańców Gdańska alergicznie reagowała, gdy nazywało się ich „Polonią” lub „Polonią gdańską”. Takie rodziny funkcjonowały w wilhelmińskim, jak i w międzywojennym Gdańsku. Rozmowa z historykiem, Janem Danilukiem.

Historię rodziny Jaśmińskich, opowiedzianą przez Annę Sakowicz, śledzimy na tle epokowych wydarzeń, które rozgrywają się w jednym miejscu, choć w trzech różnych rzeczywistościach: w Danzig, w Wolnym Mieście Gdańsku i w Gdańsku. Chwytająca za serce saga zaczyna się w 1916 roku i w pierwszym tomie Czas grzechu prowadzi nas do niespokojnych czasów tuż przed wybuchem II wojny światowej.

Przeczytajcie wywiad z Anną Sakowicz. Dowiecie się, dlaczego pisanie sagi przypomina układanie puzzli.

Gdańsk – jakie to było miasto do życia w okresie międzywojennym, kiedy poznajemy bohaterów Jaśminowej Sagi?

Dr Jan Daniluk *: – Dawny Gdańsk, ten, który istniał do końca II wojny światowej, był co oczywiste innym miastem niż teraz. I nie chodzi tylko o sferę językową czy kulturową, ale także o obraz architektoniczny i urbanistyczny Gdańska. Kiedyś życie miasta skupiało się w szeroko pojętym Śródmieściu, które było o wiele bardziej zaludnione i gęściej zabudowane. To tutaj koncentrowało się życie naukowe, kulturalne, społeczne. To tu miały siedzibę najważniejsze urzędy, konsulaty, instytucje. Działały największe i najlepsze hotele oraz restauracje. Dziś te wszystkie akcenty są bardziej rozłożone na pozostałe dzielnice.
Gdańsk – na wielu poziomach – był po prostu innym miastem. Przestrzegałbym przed opinią, że było to miasto wielokulturowe. W tej nazwie jest pułapka – dziś mówiąc, że coś jest wielokulturowe, myślimy raczej o pozytywnym współistnieniu różnych kultur czy miejscu, gdzie współpraca między przedstawicielami różnych kultur i religii przebiega harmonijnie. Gdańsk, w tym sensie, nie był wielokulturowy. Szczególnie, gdy mówimy o pierwszej połowie XX wieku, w której osadzona jest akcja pierwszego tomu Jaśminowej Sagi. Mieszkali tu przedstawiciele wielu wyznań i kultur, na ulicach można było usłyszeć różne języki. Pamiętajmy jednak, że Gdańsk był już wówczas miastem o charakterze niemieckim: języka niemieckiego używano w szkołach, urzędach, sklepach. Lwia część kadry urzędniczej była wykształcona i ukształtowana w okresie wilhelmińskim. Dominowała religia protestancka, katolicy stanowili – liczną, ale jednak – mniejszość.

Czy to było ważne miasto?

– Była to regionalna metropolia: największy ośrodek urzędniczy, gospodarczy z najważniejszymi zakładami: stoczniami, fabrykami przemysłu ciężkiego czy produkującymi karabiny i artylerię. To było także miasto tranzytowe oraz ważny ośrodek nauki i kultury, z wieloma instytucjami, jak np. otwartą w 1904 roku politechniką gdańską. Nie brakowało muzeów czy cennych zbiorów, zabytkowych świątyń, teatrów i kin. Warto pamiętać, że Gdańsk przed wybuchem I wojny światowej był ważnym ośrodkiem, ale tylko w skali prowincji… Daleko mu było do Berlina, Hamburga czy Wrocławia, a nawet do leżącego relatywnie blisko Królewca. Gdańsk, choć nadrobił wiele na przełomie XIX i XX w., nadal pozostawał pod wieloma względami w tyle. W okresie międzywojennym powstanie Wolnego Miasta spowodowało, że Gdańsk zyskał na znaczeniu – na pewno w sferze politycznej, bardzo też symbolicznej.

Jak rodzina Jaśmińskich czuła się w takim mieście?

– Autorka Jaśminowej Sagi osadziła polską rodzinę i jej historię mocno w tych realiach, o których opowiadam. Ród Jaśmińskich, a przede wszystkim ojciec rodziny, żywo interesują się sprawami polskimi, pielęgnuje je. Akcja książki zaczyna się tuż pod koniec I wojny światowej, kiedy kwestie narodowe odgrywają coraz istotniejszą rolę: zaczynają być dyskutowane otwarcie, pojawiają się postulaty i żądania, co wcześniej nie było możliwe ani tak widoczne.
Dzięki książce autorka przypomina nam, że mieszkało tu wiele rodzin Polaków, którzy byli miejscowymi od zawsze. W okresie międzywojennym właśnie ta część mieszkańców Gdańska alergicznie reagowała, gdy nazywało się ich „Polonią” lub „Polonią gdańską”. Polonia sugeruje, że oni są zagranicą – w sferze nominalnej była to Polonia, bo nie mieszkali w granicach Polski. Ród Jaśmińskich, sportretowany na kartach książki, to bardzo dobry przykład, niełatwy – przypomina, że takie społeczności, takie rodziny funkcjonowały – i to w wilhelmińskim, jak i międzywojennym Gdańsku. To powieść osadzona dość zręcznie w historycznych realiach.

Na co warto zwrócić uwagę w tej historii dawnego Gdańska?

– Ciekawą postacią jest ojciec dziewcząt, jak i one same – trzy córki, bohaterki. Pokolenie ojca i trochę od niego starsze to pokolenia, które przeżyły niesamowite historie. Urodzeni w drugiej połowie XIX wieku i na samym początku XX wieku byli świadkami oraz uczestnikami niewiarygodnych zmian rzeczywistości. Na przykład ktoś urodzony w 1900 – obojętnie, czy był Polakiem, Kaszubą czy Niemcem – chodzi do szkoły niemieckiej, wybucha wojna, traci najpewniej kogoś z rodziny, sam być może zostaje powołany do wojska, przeżywa piekło frontowe. Potem dotyka go wielka niepewność okresu międzywojennego: w Gdańsku szczególnie uwypuklona. Powstaje Wolne Miasto Gdańsk, mniej więcej w tym samym czasie świat, w tym i Europę, dziesiątkuje nieco zapomniana epidemia tzw. hiszpanki. Dodatkowo pierwsza połowa lat 20. to nadal liczne niepokoje – hiperinflacja, niestabilna sytuacja polityczna, niepewność, co do projektu, jakim było Wolne Miasto Gdańsk. Na początku lat 30. do władzy dochodzą naziści, miasto szybko „brunatnieje”. Nastaje czas, gdy sąsiedzi stają się wrogami, a nierzadko dotychczasowy przeciwnik polityczny zostaje sprzymierzeńcem. Wybuch II wojny światowej to liczne dramaty – zbrodnie, wypędzenia. Miasto zostaje wprzężone w system polityczny i gospodarczy Rzeszy, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Rok 1945 r. to głęboka cezura, odchodzi praktycznie w niebyt dawne miasto – tak fizycznie, jak i społecznie. W miejsce dotychczasowych mieszkańców napływają fale nowych, samych nierzadko zmuszonych do opuszczenia swoich dotychczasowych „małych ojczyzn”. Miasto powoli zyskuje nowy kształt i oblicze. To wszystko i dalej, powojenne dekady – tzw. odwilż w latach 50., gwałtowny rozwój miasta w latach 60. i 70. z Grudniem’70 czy Sierpniem’80, działo się w ciągu jednego życia. To były tak gruntowne zmiany rzeczywistości, że z dzisiejszej perspektywy trudno sobie wyobrazić, jak ktoś, kto cały czas był w Gdańsku, musiał to przeżywać.
I takimi właśnie ludźmi – świadkami niesamowitych zmian – są Jaśmińscy z książki – ojciec, jak i córki. Panny Jaśmińskie doświadczają zmian i próbują żyć nadal swoim życiem. Chcą być kochane, uczyć się, pracować, być potrzebnymi. Oprócz nich równoprawnym bohaterem Jaśminowej Sagi jest przestrzeń, w której się obracają.

Atmosfery tamtego Gdańska nie nauczymy się z historii. Tu mamy szansę ją poznać? Jak wtedy, w czasach międzywojnia, siostry Jaśmińskie spędzały wolny czas?

– Międzywojenny czas to w Gdańsku choćby potężny boom kin. Kiedy jeszcze na początku lat 20. działało sześć kinoteatrów, to w ciągu paru lat ich liczba wzrosła do ok. 17-19. Wyświetlano w nich najczęściej taki sam repertuar, jak w kinach niemieckich. Popularne były wycieczki – spacery, szczególnie gdy dawne fortyfikacje zmieniono na ścieżki rekreacyjne. W sezonie letnim na popularności zyskiwały rzecz jasna kąpieliska, sezon trwał od czerwca do połowy września. Chodzono do cukierni, kawiarni, restauracji. Wieczorami na zabawy. Najlepsze organizowane zwykle były w hotelowych restauracjach w Śródmieściu czy latem w domach zdrojowych. Nie brakowało też mniejszych lokali, gdzie – podobnie, jak w całej Europie – zaczął pojawiać się jazz czy tango. Od 1926 roku Gdańsk miał swoją rozgłośnię radiową, radioodbiorniki dość szybko zadomowiły się w wielu mieszkaniach. Dużą atrakcją były cyrki, a także Jarmark Dominikański, który nie tylko pełnił rolę targowiska, ale i dostarczał szeregu atrakcji: pokazów egzotycznych zwierząt, clownów, akrobatów, zwierząt. Czas wolny to także odpusty i jarmarki bożonarodzeniowe. Prawdą jest jednak, że tak, jak i teraz, w okresie międzywojennym najlepiej bawiono się w Sopocie.

* Jan Daniluk, doktor historii, badacz i popularyzator dziejów Gdańska w XIX-XX w., konsultant historyczny Jaśminowej Sagi. Fot. Hevelianum

Jeśli lubicie dobre historie, to polecamy Wam inne tytuły z naszej półki z książkami z gatunku literatura faktu. To naprawdę niezwykłe opowieści!







Zobacz inne
Najlepsze książki Poradni K w 2022 roku

Najlepsze książki Poradni K w 2022 roku

Czytelnicy pokochali premiery i serie, które przygotowaliśmy w tym roku. Te dla dzieci, dla młodzieży i dorosłych. Straszne, przejmujące oraz lekkie i wesołe. Oto bestsellery mijającego roku!

Twój koszyk1
pod-oslona-lasu-front-online
-
+
Wartość koszyka
10,00 
Wróć do zakupów
1